Motto
W niebie będę słyszał
O, es its so schon, das Leben , tausendmal Leben!
” Bez Ciebie za nic dobroć ludzka, której tu i ówdzie doświadczam……
Jakkolwiek byś mnie kochała, zawsze ja kocham Cię goręcej. Toteż z niczem się nie kryj przede mną. … Ach!  Boże mój! tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Nie jestże miłość nasza, jako firmament niebieski , tak jak firmament ten, niespożytą?!”

Ludwig, w słowach stęsknionej miłości, pisał do kobiety, którą kochał, sam będąc , jak to się wtedy mówiło: u wód, w zwiazku z zaleconą kuracją na słąbnący słuch. Źle leczony przez lekarzy , nie tylko nie odzyskiwał słuchu, ale  i nie zapobiegano  postępowi choroby.   Dlatego śpieszył się ze swoimi lirycznymi wyznaniami, któych celem miało być połączenie losów , swoich i swojej wybranki – Giulietty.  Chciał zarobić dużo pieniędzy, bo tylko złoto mogło poruszyć  serce dumnego ojca narzeczonej, który zdobywszy tytuły szlacheckie, marzył, aby wybranek córki obsypał ją tytułami, zaszczytami  i złotem. Bynajmniej nie w Beethovenie upatrywał kandydata do ręki  swojej córki. Owszem 30 letni kompozytor przydawał świetności nudnym rautom przygrywając gościom na fortepianie. Prezentował się  świetnie w loży w operze, jako twórca prezentowanego dzieła.  Ale mąż?
Do tego lepiej nadawał się młodszy kawaler – Gallager , który nie miał co prawda talentu na miarę rywala, ale brzmiał “von” przed nazwiskiem.
Tymczasem z węgierskiego kurortu  rozkochany artysta słał do ukochanej list za listem :Z
“Wiesz przecie, jak niezłomną jest wierność moja dla Ciebie i nie wątpisz chyba, że inne serce mego posiąść nie może nigdy, nigdy, nigdy ! O Boże! Czemuż trzeba się rozłączać wtedy właśnie, kiedy się kocha najmocniej! Miłość twoja uczyniła mię jednocześnie najszczęśliwszym i najnieszczęśliwszym z ludzi”
To prawda. Ludwig był szczęśliwy.
Przybył do domu Giulietty jako jej nauczyciel gry na klawikordzie. Dziewczyna miała 14 lat, ale była nad wyraz rozwinięta. Dodatkowo rozumiała sztukę, rozumiała muzykę. Bardzo prędko się porozumieli, wystarczyło kilka spotkań. I teraz, zakochani, bardzo już szczęśliwi, gdyby panienka nie pochodziła ze szlacheckiej rodziny. Tak, te rzeczy były zawsze bardzo ważne.
Tymczasem sama Julia, szekspirowska w jej mniemaniu Julia potrafi być “wierniejsza od tych, co się drożą”
Była osobą zmysłową, kipiał w niej żar namiętności. Chciała jak najszybszego połączenia z ukochanym. Możliwe jak najbardziej natychmiastowym.  I jak sszekspirowska Julia zdawała się mówić: “Ach, jakbym zbytkiem pieszczot cię zabiła…”
Tymczasem Beethoven, zaczął zauważac, że od kiedy wrócił z kuracji, towarzystwo Julii zaczyna mu przeszkadzać…. w pracy. Bywało, że żal byłoby mu porzucać  tworzenie muzyki, i to właśnie wtedy, kiedy praca  zaczęłą go coraz bardziej pochłaniać.  Włąśnie wtedy, kiedy się  otworzył na inspirację, kiedy przelewanie na papier tego, co słyszał w duszy a co przychodziło bez trudności,- wtedy właśnie przychodziła jego ukochana i urządzała wszystko, tak z właściwą sobie kobiecą przebiegłością, że dzięki temu mogli zostać sam na sam. Należało wówczas wszystko odłożyć na bok, wiedząc , że urwanego wątku nie da się już tak łatwo odtworzyć i dodatkowo śpieszyć na schadzkę z ukochaną; albo przerywać pracę i pełnić obowiązki składając wizyty osobom wysoko postawionym, których protekcja mogłąby mu wyjednać na przykłąd posadę kapelmistrza .
Wizyty te były bardzo przykre także i z takiego powodu, że kompozycje artysty zaczęły przynosić profity, dzięki którym Ludwig mógł żyć nader dostatnio. Jeśli jednak miałby marzyć o założeniu rodziny musiałby myśleć o stałęj posadzie. A kiedy pisać? Kiedy tworzyć? Ludwig prowadził życie nieskrępowane, życie z dnia na dzień. Poza tym nade wszystko kochał sztukę, a kiedy wypadło mu myśleć o ślubie, o gospodarstwie, o słąbościach przyszłęj żony, o dzieciach, o mamkach , niańkach , sługach, o rodzinie żony- o wszystkim tym co występuje nierozłącznie z pojęciem małżeństwa.  Wydawalo się , że zaczyna go bardziej interesować stan bezżenny.

Tymczasem Giulietta nie chciala zwlekać i to kunktatorstwo wydało jej się czymś dziwnym. Dlatego, mając te sprawy przed oczami te i inne wątpliwości , podjudzana przez rodziców, zdecydowała się zakończyć ten związek,  Tym samym przystałą na propozycję zostania hrabiną Gallenberg.
A jak to przyjął Beethoven?  Kiedy przyszła do niego świadomość tego, co się stało, dopiero wtedy zaczął cierpieć , i to cierpienie uzmysłowiło mu, że była to miłość jego życia.
Ale nie zrobił nic, żeby dziewczynę do siebie pociągnąć.
Artysta wziął górę nad człowiekiem.
Ale łatwo powiedzieć sobie, że się już nie należy do cierpiących, aniżeli nie należeć do nich istotnie. Starał się nie poddawać cierpieniu, przemóc je pracą, zaabsorbowaniem myśli czym innym – wszystko na nic.
Wreszcie postanowił odebrać sobie życie przez zagłodzenie się .
Próba ta, nieudana, doprowadziła do  metamorfozy .
Doszedł do wniosku, że małżeństwo to nie przyniosłoby mu satysfakcji, jakiej by oczekiwał, a on sam, nabrał przekonania co do siebie, że jeśliby zszedł z tego świata  nie podarowałby ludziom sztuki , którą sam tworzył. Widocznie Bóg powołał go do czegoś wznioślejszego niż miłość małżeńska . Może on ma inne zadanie , inny cel w życiu. ?
Zgryzota go opuściła. Przestała go męczyć.

I wszystko obróciłoby się ku dobremu, gdyby nie to, że …. W pełni stracił słuch…………………………………….                                                                                                                                    Po kilku latach przebywania we Włoszech, w Neapolu, giulietta, będąc wtedy już matką , wróciła do Wiednia. Nie zdołała pokochać męża. W jej sercu zrodziłą się chęć powrotu do Beethovena, ale ten nie zgodził sią na powtórny związek. Czuł, że takie zobowiązanie pchnęłoby na rozdroże ich oboje, a tego nie chciał. I nie pozwawlał, aby między nimi narodziły się jakieś bliższe stosunki.
Ale gdy później, w innych okolicznościach, kiedy Julia potrzebowała pomocy, w związku z tym, że jej mąż, hrabia, przegrał w karty swój i tak niewielki majątek.Biedna Julia zetknęła się oko w oko z nędzą materialną. Wtedy nie kto inny , jak Bethoven, zapożyczył się i przekazał jej 500 guldenów, jak powiedział, na niezbędne potrzeby.
Jej mąż nienawidził go do końca życia, . Zazdrosny o żonę, nie szczędził jej burzliwych scen małżeńskich, co nie poprawiło jego wizerunku w oczach żony.
Z drugiej strony znów, niepodobna nie mieć litości dla nieszczęśliwej kobiety, któej jedyną przewiną było to, że nie mogłą kochać człowieka, do którego przykuł ją los, i że kochała człowieka, którego żoną być nie mogła.
Ona żałowała, on nie.