
W roku 1655, tuż przed najazdem szwedzkim, w mieście Warszawie, podczas Sejmu, panowało wielkie ożywienie. Na zamku, gdzie rezydował Jan Kazimierz, odbywały się świetne maskarady i bale, jako że gospodarz rozmiłowany był w zabawach wszelkiego rodzaju.
Tam, na jednej z zabaw dworskich nastąpiło pierwsze spotkanie pomiędzy młodym, 25 letnim starostą jaworowskim , Janem Sobieskim,a młodziutką, bo zaledwie 14 letnią Marią Kazimierą d’Arquien.
Maria Kazimiera miałą lat 14, ale była nad wyraz rozwinięta , jak na swój wiek. Uważana była za najpiękniejszą z dworek, pełną urody i wdzięku, na co zwróciło uwagę gorące serce Jana. Stopniowo zaczęli się do siebie zbliżać coraz bardziej.
Do tego stopnia, że Jan mogący uchodzić za prawdziwą męską piękność, powiedział Marii, że nigdy z inną się nie ożeni.
Ale na tym wyznaniu poprzestał. Zwlekał z oświadczynami – aż minęły dwa lata, a on nie wypowiadał jakiegoś wiążącego słowa.
Tymczasem Maria Kazimiera wpadła w oko młodemu Ordynatowi Zamoyskiemu, który tak sobie jej nieporównanymi wdziękami głowę zawrócił, że zaczął zabiegać o jej względy. Był to rywwal nie lada. Dość, że miał 700 000 liwrów dochodu i najpiękniejsze w świecie domy, przedziwnie umeblowane.
Zamoyski był niewiele starszy od Sobieskiego. Jako osobistość wysoki rangą urzędnik w państwie, daleko bardziej zaangażowany w sprawy państwa niż Sobieski, a przy tym mógł liczyć na wsparcie Pary Królewskiej . I tak rozpoczęto kroki przedwstępne, na to zaś, aby skruszyć urodziwej Francuzeczki, zakomunikowano jej bez ogródek, że urocza Maria Kazimiera wpadła w oko Ordynatowi Zamoyskiemu, że ten gotów jest jej ofiarować 100 000 talarów w prezencie, 12 000 talarów dochodu na jej przyjemności, 4 000 talarów intraty na jakimkolwiek starostwie, bo ma nadzieję, że zostanie jego żoną i zwiększy miłość w jego sercu.
Marysieńka musiała rozważyć propozycję. Z jednej strony miłość do Sobieskiego. Z drugiej strony bogactwo i stabilizacja finansowa, co było ważne, gdyż pochodziła z biednej rodziny i rozumiała wartość pieniądza. Ponadto SObieski był starostą jaworowskim, a Zamoyski magnatem. Ale był jeszcze jeden bardzo ważny motyw : otóż SObieski …. nie oświadczał się . Mijały miesiące i Marysieńka czekała na jakikolwiek gest z jego strony …. i nic. Wobec tego zaręczyny Marysieńki z Zamoyskim- odbyły się.
Na te okoliczność zakochany oblubieniec przywiózł diamentową koronę , która sama królowa włożyłą na głowę oblubienicy Zamoyskiego.
Ślub był prawdziwie królewski. Sam Jan Kazimierz prowadził Marysieńkę do ołtarza.
W czasie przysięgi ślubnej, zgody dla panny młodej udzieliła Królowa i dopiero po tym, oblubienica ujęła obrączkę w dłoń.
Na drugi dzień oboje Królestwo odwieźli młodą parę do domu męża.
Jutrzenka niestety jednak nie starała się zwiększać miłości w męża serca.
Nie lubiła go, służba czyniła jej wspak a choć małżonek był zakochany był zakochany i czuły, zaczęła się nudzić, czuła się osamotniona. Chętnie jeździła do Warszawy, nawet wtedy, gdy była już w stanie odmiennym. Tam też odbyła pierwszy połóg. Bez wiedzy męża, będąc już w wysokim stopniu znudzenia , zaczęła pisać listy do Sobieskiego.
Sam Sobieski w swoich Pilaszkowicach był bliskim sąsiadem dla niedalekiego Zamościa i w tym duchu zaczął odpisywać na jej listy. Z czasem jednak luźna wymiana myśli zacieśniła się i listy stawały się coraz poufalsze .
Sobieski nie ograniczał się jedynie do wymiany myśli. Zaczął odwiedzać Marysieńkę w jej domu. Ich listy były sielankowe – otóż dotyczyły zakupu koronek, szmaragdów, płócien holenderskich; później pisane coraz czulej ze strony Marysieńki, z pozycji matki- opiekunki, aby wreszcie żarliwie, pod pozorem tragedii o Kleopatrze, wspomnieć o kontaktach SObieskiego z jakimiś Czerkieskami.
Tymczasem dla Sobieskiego były to lata szczególnie pracowite : Był bardzo blisko dworu królewskiego, zwłąszcza królowej. Lato 1658roku spędził najpierw na Rusi, potem w Warszawie, skąd wyruszył z królem wyruszył na ostatnią kampanię szwedzką. Był z królem do momentu, kiedy Jurko Chmielnicki poddał się z całym wojskiem zaporoskim na wieki pod panowanie Jana Kazimierza.
W tym czasie Marysieńka była już drugi raz w stanie odmiennym.
Spotkali się znowu w Warszawie. Wiadomo, że na wyprawę szwedzką posłała Sobieskiemu złoty krzyżyk i szkaplerz z piękną relikwią, aby ” znaleziono na nim godła chrześcijańskie , w razie, jeśliby został zabity”. Pod wpływem tego daru Sobieski zaczął wspominać swojej ukochanej, że miłość między nimi powinna stać się mniej platoniczna. Marysieńka zrozumiała, że igra z ogniem, ale nie powstrzymała koegzystencji. W ten sposób minęło trochę czasu, a oboje byli w sobie coraz bardziej zakochani. Aż w końcu, kiedy spotkali się w kościele karmelitów w Warszawie, skruszony Sobieski, przed ołtarzem, przysiągł Marysieńce dozgonną miłość. Sama Marysieńka jednak wolała nie mieć związanych rąk i nie powiedziała nic.
Tymczasem zbliżyła się chwila rozstania . Oboje wrócili do swoich rzeczywistości. Aby ulżyć sobie w tęsknocie, Marysieńka chciała zrzucić z siebie obowiązki i wyrwać się z powinności małżeńskich – chciała wyjechać do Francji, na dwór królewski, gdzie miała sporo znajomych. Mąz, który nie chciał patrzeć przez palce na to, co się dzieje, zabronił żonie zabrać ze sobą córkę. Chciał, aby pod nieobecność matki dziewczynką zaopiekowała się jego siostra – księżna Wiśniowiecka. Marysieńka wymusiłą na mężu, ze córką zajmie się królowa . Więc skoro ten zamysł Zamoyskiego nie przyszedł do skutku, pozbawił żonę dochodu ze starostw, nawet zarekwirował jej garderobę. Nikt nie mógł zainterweniować – był głuchy na wszelkie próby zmiany tego postanowienia .
Wtem nastąpił niespodziewany zwrot .
W tym czasie zachorował Zamoyski. Marysieńka miała wypowiedzieć wtedy słowa, że :”jest zadowolona z, ze chce mu być posłuszna we wszystkim, robić wszystko, co jej każe, bo z bo z jej to własnej winy i uniesień młodości wynikł zły pomiędzy nimi stosunek ”
Sobieski wysłuchał jeszcze i tych słów, ale wiedział, że na ich miłość nie mają one większego wpływu.
Na dobre zjednała ich polityka .
Królowa chciała pozyskać Sobieskiego do swoich politycznych planów. Zaprosiła więc do siebie na dwór Marysieńkę, wiedząc, że Sobieski przyjedzie zaraz za nią.
Marysieńka przestała nazywać męża, skarżyłą się,m że jej nigdy nie kochał . Jednocześnie zapewniała Sobieskiego, że nie ma wątpić i że “zachowa dla niego pomarańcze”. Tak czy inaczej , Sobieski, jakkolwiek zdenerwowany tym obrotem sprawy, jednak nie odsunął się od niej i pozwalał jej do siebie wracać.
Oprócz Marysieńki miał on jeszcze jedną miłość do Ojczyzny . Z jednej strony pisywał czułę słowa w listach do kochanej kobiety, z drugiej strony bawił się przy królu pod Głuchowem, a zaraz po tym wyruszył za królem na wyprawę moskiewską.
Z drugiej strony królowa wiedziała,żę jeśli chodzi o Marysieńkę, to Sobieski jest przewidywalny i ponad zręcznego polityka wyłania się w nim czasem kochanek.
Był to czas formowania się różnych frakcji politycznych, wśród których królowa miała nadzieję pozyskać Sobieskiego do swoich planów. Z kolei sam Sobieski wiedział, że królowi i królowej zależy na nim , jako na polityku .
Nieco rozgoryczony tymi rozgrywkami, które miały miejsce w polityce i zamętem, który miał w głowie i w sercu w sprawach prywatnych. Miał zamiar prosić króla, że gdyby przyjął laskę i bułąwę, którą król chciał mu ofiarować, chciałby, aby w zamian Król wystąpił w jego imieniu o rozwód dla Pani Zamoyskiej.