
Kiedy karawana podróżników szła w Himalaje, potrzebny był im przewodnik. Najęli kilku tubylców, kilku od juków trocznych, jedni od zwierząt, inni mieli posługiwać ludziom.
Szef wyprawy był początkowo bardzo zadowolony z najmu tych ludzi, bo pracowali szybko i skrzętnie. A górskie warunki są naprawdę bardzo wymagające. To wie każdy.
Było tak do pewnego czasu, po czym zwolnili.
Ludzie karawany dziwili się temu, na ich gust warunki się nie zmieniły- ta sama temperatura, ten sam wiatr, te same okoliczności- nic nie wskazywało na to, czym najemnicy zdążyli się zmęczyć.
Dziwne, ale przyszedł moment, kiedy karawana musiała się zatrzymać, bo obsługa odmówiła dalszej pracy, zatrzymała się, wyjęli zaopatrzenie i zaczęli się wpatrywać w niebo.
Tego kierownikowi wyprawy było za wiele.
Ruszył z impetem w kierunku szefa najemników z pytaniem: Dlaczego się zatrzymali, niech się wytłumaczą, bo to dla jego ludzi jest to nie do pojęcia.
Odpowiedź była taka.
Wszyscy weszliśmy na te wzniesienia, pokonaliśmy wiele drogi wzwyż góry i nasze ciała podjęły wielki wysiłek. Jesteśmy już bardzo wysoko, ale nasze dusze są jeszcze u podnóża tych gór. Czekamy, aż nasze dusze tu dotrą.”