Mariola Szyszkiewicz

Czasami karma przychodzi do nas po cichu i testuje naszą piętę Achillesową- cierpliwość. Wiem jest to trudne. I nieco obraźliwe. Wiem. Po prostu ….
Siedzę dziś przy laptopie, mam jeden dzień urlopu i zastanawiam się jak tu jeszcze spędzić czas nie przepracowując się za mocno.😉
Obiecywałam sobie dziś wielką radość, gdy tymczasem mój prezent od losu wydaje się zarekwirował mi większą ilość czasu , dostępnego na moim jednodniowym urlopie.
I w życiu i w śmierci należymy do Pana, nie należymy do Siebie. A może należymy? Wszystkie strajki szpularek, strajki kobiet , walki kobiet o różne prawa stanowione, nic nie przyniosą dobrego, jeśli same nie zaczniemy się lepiej traktować. Wyrastamy z głowami pełnymi marzeń, a końćzy się ta dobroduszność w momencie, kiedy zapier…. y jak ten szczurek w kole, młode lata przeszły w dal.
Nikt w to nigdy nie może uwierzyć , dopóki samego to nie spotka. Moja babcia , która żyła na tym Bożym Świecie 91 lat, więc conieco wiedziałą o tym i owym, byłą jak skarbnica wiadomości, wiedzy wszelakiej, z przedwojenną kinderstubą , pełna godności i samozaparcia, miała te zalety, choć była tylko chłopką. A na wsi prxedwojennej nie było lekko. Panóał głód,drożyzna, nie było specjalnego rozpieszczania dzieci, ale prababcia za ostatnie pieniądze wysłała babcię , wtedy małą dziewczynkę, do szkoły, która miałą cztery oddziały. Dla głodnych wiedzy było liceum , ale prababcia nie miałą więcej samozaparcia , aby kształcić dalej dzieci ( I to dziewczynkę) ,skoro było tyle roboty w gospodarstwie i kto by bydło pasał.
Tak wtedy było.
Otóż babcia dożyła sędziwego wieku, skończyła 91 lat i móiła do mnie, osoby wówczas 40 letniej, zastanawiającej się nad zagadką bytu, codziennie odkrywając po jednej tajemnicy, niekiedy po dwie, 😉 , nie , nie nie ta bajka 😉
Patrząc na mnie babcia uśmiechała się i mówiła, jak szybko minęło życie, patrzyła się na swoje ręce, pomarszczone, patrzyłą na moje , wówczas gładkie, i z lekką łezką w oku , mówiła, córko, jak szybko minęło mi życie.
Sięgając wstecz, do tych czterech oddziałów, do zdjęcia wiszącego nad jej łóżkiem, weselnego, gdzie ona , młoda , jaka była piękna. Dziadek, młody człowiek, radosny, nie przypominał cichego pana, pogarbionego i przyciągniętego do ziemi, poprzez ciężką pracę w polu.
Mija życie.
Dziś sama jestem w posuniętym wieku. Coraz częściej zastanawiałąm się nad tym, jak kogo nie boli , to mu powoli. Wejdź proszę w moje mokasyny, przejdź się w nich, może zrozumiesz. Ale to jałowe. Nic nie wróci biegu fal. Nie ma fal miewa zaskakujące przedłużenie w rzeczywistości . Odchodzą ludzie, których znamy, cenimy, a nawet kochamy . Codziennie dzień odchodzi , ale nie mija, jak w kalejdoskopie, choć kto dzisiaj wie, co to jest kalejdoskop.
Baza ludzi wymarłych, wykruszonych , zgiętych w pół , przesuwa się poprzez kalejdoskop, nie ma bowiem godnego epitafium, żadnego dziedzictwa, przecież to chłopka… A jednak, mimo niskiego pochodzenia, babcia dbała i o siebie i o dom. Dzieci miąły białe , wyprasowane koszule na apele, spódnice plisowane, przygotowane dzień wcześniej, buty, stojące obok krzeseł w pokoju, może w izbie, kto to wie